Uczyć, jak to łatwo powiedzieć.



 Oprócz tego, że pracuję jako freelancer i prowadzę własną pracownię, od niedawna jestem także nauczycielką plastyki. Kto uczy, ten wie, jak twardy to orzech do zgryzienia. W tej pracy jednak staram się wykorzystywać swoje doświadczenie czynnego plastyka maksymalnie, wtrącając każde moje najmniejsze doświadczenie, każdy pomysł, który dotychczas realizowałam tylko na zajęciach mojej szkółki plastycznej w warsztacie. Tutaj też zderzyłam się z rzeczywistością, ponieważ lekcje w klasie to nie to samo, co warsztaty plastyczne. Byłam przyzwyczajona, że w mojej pracowni spotykam się z dziećmi, które zainteresowane są plastyką i chcą się rozwijać. W szkole przyłożenie tych samych narzędzi do uczniów, którzy "muszą" uczyć się plastyki nie zdało egzaminu. Nie każdy to lubi, nie każdy rozumie, nie każdy chce. I to też jest okej. Moim zadaniem było więc znalezienie światełka w tunelu i pokazanie właśnie takim dzieciom, że można plastykę potraktować inaczej, lżej, bardziej po koleżeńsku, pobawić się nią. Nauczanie online nieustannie krzyżowało mi szyki, ale to ostatecznie atmosfera panująca na lekcji przesądziła o tym, że może jednak zadanie się powiodło, może coś w nich się obudziło. Może zrozumieli chociaż, że o sztuce też można rozmawiać i zastanawiać się nad sprawami, których się wcześniej nie brało pod uwagę. Wiem, że wielu z moich uczniów otworzyło oczy na plastykę, słyszę to i widzę na każdej lekcji. A serce rośnie. 

Nie mam wielu rad dla tych, którzy również uczą, może poza jedną: słuchać i rozmawiać z dzieckiem. Tyle możemy zrobić, kiedy dochodzimy do ściany i wszelkie sposoby zawodzą. Dzieci chcą być słuchane i chcą, aby ich zdanie było brane pod uwagę. Podczas lekcji plastyki zdecydowanie jest na to miejsce i czas. 

Jeśli jest wśród Was ktoś, kto również uczy i wstąpił, podobnie jak ja na ścieżkę rozwoju zawodowego, udostępniam swój plan rozwoju, coby podzielić się doświadczeniem w zawodzie. 

Komentarze

Popularne posty